MUSZĘ
na razie tędy, bo coś się porobiło z FB:)
05 Wtorek Mar 2024
Posted Znajomi
inMUSZĘ
na razie tędy, bo coś się porobiło z FB:)
05 Wtorek Mar 2024
Posted Znajomi
inWSPOMNIENIE
Pod koniec 2022 roku mniej, więcej na miesiąc przed malowniczym uprowadzeniem do szpitala, przetłumaczyłem wiersz Kiplinga do książki Białej Plamy (Charlie Corbett, 12 ptaków ratujących życie, tł. Krzysztof Środa). Byłem wtedy strasznie pijany i dzisiaj przetłumaczyłbym go ciut inaczej, ale niewiele.
Chodzi o to, że wiersz jest o psie. A także o to, że mnie Fb nie podsuwa „wspomnień”, więc muszę je sam wytwarzać.
A zatem wspominam Sunię wersami pana Rudyarda:
Dzień w dzień, od świtu po noc ciemną,
Gdziekolwiek idzie droga,
Cztery Łapy
Mówi: „Ja z tobą, a tym ze mną”
I truchta w nogę noga.
I znów mi przyszedł w drogę czas.
Tę, której nie znam, i stąd trema.
Bo na niej już nie będzie nas,
Bo Czterech Łap
Już nie ma.
06 Sobota Mar 2021
Posted Znajomi
in…tekst Justyny Skolickiej zatytułowany „Metamorfoza”. Do chaotycznej całości się nie odniosę, bo to nie moja sprawa. Tym niemniej w jednej sprawie muszę interweniować. Tekst zaczyna się od zdania: „Maria Sibylla Merian zajęła się badaniem metamorfozy – cyklu przeobrażeń owadów – w drugiej połowie XVII wieku, kiedy przyrodoznawcy toczyli jeszcze spory wokół teorii samorództwa. Część z nich uznawała, że owady powstają z materii nieożywionej, takiej jak błoto, woda, truchło czy kości. Johannes Goedaert, uczony teolog starszy od Merian o kilka dekad, krytykował takie niepobożne nowinki; dochodził do wniosku, że komary nie mogą rodzić się z rosy.”
Otóż Goeadert nie był ani uczonym, ani teologiem. Nic z tych rzeczy, Był natomiast malarzem martwych natur i entomologiem-amatorem. Z całą pewnością nie da się również powiedzieć, że nie uznawał możliwości narodzin różnych stawonogów z materii nieożywionej. Przeciwnie. Wystarczy go poczytać.
18 Czwartek Lu 2021
Posted Znajomi
inWłaśnie przeczytałem opinię gościa podpisującego się Piotr_23 na temat Zastrzału:)
„Mogłaby, gdyby była opisem rzeczywistości, a nie fantazji autora… Za język: -10: gdyby to czytać na głos, co drugie słowo brzmiałoby „pi… piii…”. Wyłącznie dla fanów Pana Roberta, jego natręctw, dziwactw, obsesji. Prostacka narracja, miejscami żenująca… To nawet nie Sodoma i Gomora; to opis wyimaginowanego Pierdziszewa: przecież nikt tak na codzień nie mówi!”
Otóż, Drogi Chłopcze (rozumiem, że masz te 23 lata), tak właśnie ludzie mówią. Wyjdź na chwilę z gier komputerowych, pojedź w świat i sam się przekonaj. Mało tego: to czysta rzeczywistość, żadnej fantazji. Zastanawiamy się teraz, skąd biorą się młodzieńcy tak odcięci od rzeczywistości jak Ty.
05 Piątek Lu 2021
Posted Znajomi
inBartosz Suwiński zaprasza na autorską rekomendację lekturową.
Pierwsza dotyczy prozy Roberta Pucka.
Robert Pucek – Zastrzał albo trochę
Nowa proza Roberta Pucka jest febrycznie intensywna i rezonuje brudem, na który nie ma dobrych detergentów. Opisywany przez autora współczesnych bestiariuszy, o tezaurusowych inklinacjach świat, to suma niepowodzeń ludzi pognębionych przez czas, doświadczonych znojem i chorobami, wykolejonych własnymi nałogami, szczującymi ich jak wściekłe psy, ujadające od byle huku. To kosmos spraw dotkliwych, bo beznadziejnie przegranych, gdzie o fiasku starań chce się zapomnieć wraz z kolejną kolejką. To rzecz o widmach wyłaniających się z cienia i o cieniach, goniących za widmami. O metafizycznych miazmatach na dnie berbeluchy.
W tych delirycznych opowiadaniach widzimy świat ludzi, znajdujących we wspólnej, zgranej do cna, codzienności, momenty wytchnienia od suflowanej w kółko beznadziei, cepowatego braku perspektyw od ciemnych horyzontów, gasnących jak niedopałki wspomnień, świszczącego na wietrze obucha, gruchotanych kości, by ostatecznie uczepić się smużki dymu z sąsiedniego komina. To notoryczne ucieczki od skacowanej degrengolady, wypatrującej własnego końca do skacowanej degrengolady, wypatrującej własnego początku.
To proza bardzo uczciwa, dojmująco odpychająca, a przy okazji orbitująca wokół światła. Tak jakby Ci wszyscy opisywani przez Pucka ludzie, wychodzili w końcu ze swoich ciemnych uroczysk, na przesieki. Pisarz posługuje się frazą gęstą, skołtunioną wulgaryzmami, gdzie knajackie bajdurzenie zderza się z erudycyjnym refleksem, natchnionym popisem. Gdzie rynsztokowy ustęp, na moment epifanii, zamienia się w agorę, o greckim rodowodzie.
Literatura Pucka udowadnia, że w gruncie rzeczy, zawsze jest już po wszystkim, a owo nic, którym gospodarujemy, ubieramy w szaty premium, na przekór przeciwnościom. Zjazdy i detoksy wymieniają się z nadziejami i łomotami serca. To proza mająca temperaturę szczytowej maligny, urok steranej życiem kobiety, w której gaśnie dawny blask, ale w chwale jej dni! Przewracamy się tu o stosy petów, bo te przypominają wydmy, a z pustych butelek, moglibyśmy skonstruować rusztowanie dla jakiejś tam Skajtałer. W ostatniej dekadzie nie czytałem bardziej czułej, dyktowanej trzewiami, marskością wątroby, pijackimi omamami, ogarkami nadziei, i knotami zmierzchu, prozy. Z tą prozą jest jak z kieliszkiem, można się nie zatrzymać. Gałęzie świerków mogą trzymac się tu za ręce, a klon może prosić o jałmużnę. „O co żebrał klon? Może o ptaki, które niedawno odleciały, a może o to, o co żebrzemy wszyscy”.
[Bartosz Suwiński]
29 Piątek Sty 2021
Posted Znajomi
inWedług Ka.
28 Czwartek Sty 2021
Posted Znajomi
inLatem zeszłego roku (tak mniej więcej) skończył się lockdown na Zanzibarze. Prezydent Tanzanii kazał zrobić testy na covid drzewu papai i kozie. Oba stworzenia miały wynik pozytywny, pewnie nie myły rąk albo nie nosiły maseczek, więc prezydent wyśmiał testy i przestano je robić. Właścicielka małego hoteliku, Polka mieszkająca na tej malowniczej wsypie, mówi tak: „Zanzibar jest bardzo małą wyspą i gdyby był na niej wirus, to po prostu byśmy o tym wiedzieli. Ludzie by chorowali, byłby problem w szpitalach, a tymczasem szpitale są tutaj najbardziej wydolne. Oddziały covidowe, które zostały zrobione na początku roku, stoją puste. Pojawiły się podobno pojedyncze przypadki zachorowań wśród osób przyjeżdżających z zewnątrz, ale wciąż nie ma to kształtu pandemii ani paniki i na pewno nie wygląda to tak, jak w Europie.”
Cuda na świecie, jak mówi babcia Frania.
28 Czwartek Sty 2021
Posted Znajomi
inPrzeczytałem właśnie wypowiedź pani Werner, polskiej właścicielki hoteliku na Zanzibarze:
„Zanzibar już na początku pandemii bardzo szybko dostosował się do tej nowej rzeczywistości. W marcu, kiedy w Europie wprowadzono lockdown, wyspa także była zamknięta. To wszystko się pokryło z porą deszczową i z ramadanem, więc i tak nie za wiele się tutaj turystycznie działo. Pod koniec czerwca prezydent Tanzanii otworzył Zanzibar. Zrobił testy na koronawirusa drzewu papai oraz kozie i okazało się, że oba wyszły pozytywne. Obśmiał wtedy testy, a Tanzania przestała je robić.”
I dalej:
„Zanzibar jest bardzo małą wyspą i gdyby był na niej wirus, to po prostu byśmy o tym wiedzieli. Ludzie by chorowali, byłby problem w szpitalach, a tymczasem szpitale są tutaj najbardziej wydolne. Oddziały covidowe, które zostały zrobione na początku roku, stoją puste. Pojawiły się podobno pojedyncze przypadki zachorowań wśród osób przyjeżdżających z zewnątrz, ale wciąż nie ma to kształtu pandemii ani paniki i na pewno nie wygląda to tak, jak w Europie.”
Cuda na świecie, jak mówi babcia Frania. A drzewo papai oraz koza musiały nie myć rąk.
24 Niedziela Sty 2021
Posted Znajomi
inSkończyłem tłumaczyć De nobele autist Romany Vrede (nie wiem jeszcze, jaki będzie polski tytuł), odleciały sikorki, zacząłem tłumaczyć świetny „manifest antysamopomocowy” Marion Donner, pewnie wrócą sikorki. Wszystko to dla Białej Plamy. A jutro pewnie białe plamy śniegu.
19 Wtorek Sty 2021
Posted Znajomi
inDzięki uprzejmości Xsięgarni obejrzeliśmy wszyscy. Dużo tego nie było, kilka zdań. Pan Max nazwał „Zastrzał „brudnym, czasami brutalnym realizmem”, samego zaś Roberta „autorem tajemniczym”. Robertowi się to podobało. No i teraz, jak wchodzi do kuchni, to Ósemki chichrają się po kątach, szepcząc: patrzcie, idzie tajemniczy Robert. Ja też się podśmiewam, ale boję się narazić, więc zakrywam pysk ogonem. Taka sytuacja.